Tym razem zapraszam na fotorelację z wycieczki na Koprowy Wierch w słowackich Tatrach Wysokich. Na Koprowy startowałem trzy razy :-) .....za pierwszym razem wiedziałem, że nic z tego nie będzie, bo pojechałem chory, ale wycieczkę się zorganizowało, Joorana do jazdy namówiło, to trza było jechać :-). Ekipa poszła, a ja nawet do Hińczowego Plesa nie doszedłem :-( Wycieczki jednak za zmarnowaną nie uważam. Wróciłem do Popradzkiego Plesa i "pokręciłem się po okolicy", która (jak ktoś był, to wie) jest bajkowa! Nawet jakieś fotki cyknąłem, niestety było to jeszcze w czasach kiedy w górki zabierałem Velvię zamiast kart pamięci i teraz fotki czekają na zeskanowanie :-)
Dwa tygodnie później pojechaliśmy znowu nad Popradzkie Pleso. Ekipa, która była na Koprowym poszła na Rysy, a ja z jedną koleżanką poszedłem odrabiać zaległości :-)
Niestety, doszliśmy już do Koprowej Przełączki i lekkie "załamanie pogody" tak nadszarpnęło morale mojej towarzyszki, że musieliśmy zawrócić. Wracałem dosłownie z mieszanymi uczuciami..
Z jednej strony byłem zły, że byliśmy tak blisko i musiałem zawrócić. Pogoda wcale nie była taka zła i można było spokojnie maszerować dalej. Z drugiej strony wiedziałem, że na ten szczyt i tak muszę wejść przy "pełnej" widoczności więc jakoś to odżałowałem....
Kilka lat później z niezawodnym Marcinem P. ( nie mającym nic wspólnego z byłym szefem byłego "parabanku") wybrałem się po raz trzeci by w końcu "dokopać" górce. tym razem skutecznie :-))) Tyle marudzenia tytułem wstępu :-)
Zapraszam do oglądania. Niektóre fotki już sęe wałęsają "po sieci" ale teraz będzie cały "set" w kilu częściach
W Hińczowym Plesie. W tle Mięgusze
Liptowskie Kopy
W drodze na szczyt
Świnica wersja cz-b
Dwa tygodnie później pojechaliśmy znowu nad Popradzkie Pleso. Ekipa, która była na Koprowym poszła na Rysy, a ja z jedną koleżanką poszedłem odrabiać zaległości :-)
Niestety, doszliśmy już do Koprowej Przełączki i lekkie "załamanie pogody" tak nadszarpnęło morale mojej towarzyszki, że musieliśmy zawrócić. Wracałem dosłownie z mieszanymi uczuciami..
Z jednej strony byłem zły, że byliśmy tak blisko i musiałem zawrócić. Pogoda wcale nie była taka zła i można było spokojnie maszerować dalej. Z drugiej strony wiedziałem, że na ten szczyt i tak muszę wejść przy "pełnej" widoczności więc jakoś to odżałowałem....
Kilka lat później z niezawodnym Marcinem P. ( nie mającym nic wspólnego z byłym szefem byłego "parabanku") wybrałem się po raz trzeci by w końcu "dokopać" górce. tym razem skutecznie :-))) Tyle marudzenia tytułem wstępu :-)
Zapraszam do oglądania. Niektóre fotki już sęe wałęsają "po sieci" ale teraz będzie cały "set" w kilu częściach
W Hińczowym Plesie. W tle Mięgusze
Liptowskie Kopy
W drodze na szczyt
Świnica wersja cz-b
3 komentarze:
Super, że się wreszcie udało i jak widać, chyba nie szkoda, że dopiero za 3 razem... Na takie widoki warto zaczekać :) Mnie miło było sobie przy okazji przypomnieć tereny, które w sumie nie tak dawno odwiedzałam. Zdjęcia świetne, jak zawsze ;)
Przywracasz urok cz-b fotografii. Tatry zawsze ładnie wyglądały w tych barwach, może nawet bardziej malowniczo niż w pełnej palecie ? Ja w tym roku Tatr nie odwiedzałem, tym bardziej tęsknie spoglądam na takie widoki.
Pozdrawiam :)
Rzeczywiście Tatry dobrze prezentują się w szarościach. B&W świetnie pasuje do surowego uroku tych gór. Ładne kadry
Prześlij komentarz