czwartek, 6 marca 2008

Starorobociański Wierch 2007

Po krótkim okresie "wspomnień" wracamy do tego, co "tygrysy lubią najbardziej", czyli w... GÓRKI!!!! :-). I żeby nie było, że tylko na Leskowiec łażę ;-), to tym razem będą najpikniejse góry - Taterki!
W czerwcu 2007 z moim ulubionym kolegą Grzesiem, jego synem, też Grzegorzem i zaprzyjaźnionym licealistą Jaśkiem wybraliśmy sie w polskie Tatry Zachodnie, na "tytułowy" Starorobociański. Jak na "rasowych" turystów przystało, by oszczędzać czas i własne "szłapki" przez pół Chochołowskiej, a dokładnie do Polany Huciska - najtrudniejszy, bo najnudniejszy odcinek trasy - przejechaliśmy kolejką :-).
A dalej to już "z górki": szybki "myk" na Iwaniacką Przełęcz, przelot przez Ornak, popas na Siwej Przełęczy, szybkie wejście na szczyt ;-). Powrót przez Kończysty, Trzydniowiański i pier... zejście
po korzeniach do Chochołowskiej. A z powrotem na rowerkach do parkingu :-).
Za punkt honoru postanowiłem sobie, by ani razu nie zakrecić pedałami i mi sie udało!!!!
Pogoda do wędrówki była wymarzona, niestety nie najlepsza do focenia. Przez większość dnia
nad górami unosiły się geste, "ołowiane" chmury dające 'brzydkie" światło :-(.
Ale mimo tego coś tam "cyknąłem". Dość ględzenia, teraz foty.













początek drogi przez Ornak













Starorobosianski widziany z Ornaku





















na drugim planie cel wędrówki ale najpierw trzeba przejść
przez Siwe Turnie


























po drodze "rzut oka" na Bystrą
Tam też kiedyś pójdziemy....












Tak sobie idziemy, podziwiamy
widoczki, a szczyt coraz bliżej!!!

























i jeszcze jeden "rzut oka" za siebie".
Dwa pierwsze to widoczki na Ornak,
a na dole Siwa Przełęcz i "kawałek" Ornaku.